Ten październikowy ślub zamykał mój fotograficzny sezon 2016.
I choć pogoda nas nie rozpieszczała, atmosfera była gorąca.
Zresztą – z taką Panią Młodą trudno, żeby było inaczej.
Paulina – zakręcona, szalona i przebojowa, stanowiła niesamowity kontrast na tle spokojnego i opanowanego Wiktora.
I choć oboje zdenerwowani, pewnie przysięgali w kościele. A potem… wielka impreza do białego rana.
Kilka dni później wybraliśmy się na plener ślubny do Zespołu Pałacowo-Parkowego w Krowiarkach,
gdzie Paulina i Wiktor z podziwu godnym samozaparciem pozowali kilka godzin mimo okropnego zimna.
Ale – jak twierdzi Paulina – późniejsza wizyta w popularnym fast foodzie wynagrodziła jej całe cierpienia. I coś w tym jest… 😀
P.S. Jak zwykle niezastąpiony okazał się Wojtek Dziedzic. Dzięki Przyjacielu za pomoc, asystę i towarzystwo :*